Powered By Blogger

niedziela, 31 października 2010

Rozdział 4

-Nicole, mama nie żyje
-Co?! Jak to..to..to..niemożliwe, powiedz, że kłamiesz!
Rozpłakałam się na cały szpital.
-Nicole, nie płacz, lekarze robili co w ich mocy nic nie dało się zrobić.
-Przestań nie chce tego słuchać!
Wybiegłam ze szpitala jak najszybciej mogłam. Schowałam się za budynkiem i płakałam, siedziałam skulona, mokłam na deszczu..
-Nicole!
Max mnie szukał, w końcu znalazł.(MAX)
-Chodź stąd, cała jesteś mokra!
-Nie! Nigdzie nie idę, zostaw mnie, chce być sama! Rozumiesz?!
-Posłuchaj obiecałem twojemu tacie, że się tobą zajmne, więc chodź.
Powoli wstałam, cała mokra byłam jeszcze cięższa. Max pomógł mi iść.. Do domu było niedaleko. Max zaprowadził mnie do mojego pokoju i zaczął grzebać w mojej szafie. Szukał jakichś suchych ciuchów. Dał mi taką piżamę (PIŻAMA) i takie kapcie (KAPCIE). Włosy ususzyłam już sobie sama. Później zeszliśmy na dół. Max zrobił mi herbaty z miodem.
-Dzięki ci za wszystko.
-Nie ma za co, muszę tylko zadzwonić do chłopaków, że dziś nie przyjdę jeździć.
-Idź, mną się nie przejmuj.
-Nigdzie nie pójdę.
Mówiąc to cmoknął mnie w policzek...
-Teraz pójdziesz spać, ja tu zostanę na noc. Twój tata ma wrócić rano.
-Dobrze..
Poszliśmy na górę. Ja się położyłam a Max siedział przy mnie chyba aż do czasu gdy zasnęłam..
Obudziłam się wyjątkowo późno, bo koło 12. Maxa nie było przy mnie. Zerwałam się z łóżka, na dole był tata robił dla mnie jajecznicę.
-Cześć córeczko, Mówiąc to przytulił mnie
-Hej tato, nie wiesz gdzie jest Max?
-Wysłałem go do domu, żeby się przespał, był tu całą noc i siedział przy tobie, ja wróciłem koło 5 to on siedział przy twoim łóżku.
-Musze do niego zadzwonić
-Dobrze ale wróć zaraz na śniadanie..
Poszłam na górę zadzwonić..
-Hej Max, dzięki za wszytsko
-No hej, jak się trzymasz?
-Dopiero co wstałam, więc chyba rozumiesz..
-Rozumiem..ech wpadnę do ciebie za jakąś godzinkę ok ?
-Jasne będę czekać pa
-Pa
Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania (SPODENKI, BLUZKA,TRAMPKI) i zeszłam na dół. Oglądałam tv i obżerałam się czipsami, nagle ktoś zadzwonił.
-Halo?
-Hej to ja Max
-No hej za ile będziesz?
-Otwórz drzwi to się przekonasz.
Szybko pobiegłam do drzwi tam stał Max. Powiedział, że zabiera mnie do kina.
-Sory Max, ale chyba nie mam na to nastroju.
-To może zostaniemy w domu?
-Spoko, ojca nie ma.. pojechał załatwić sprawy pogrzebowe, nie wiem za ile wróci, nie chce mi się nawet robić obiadu.
-Hej to ja ci pomogę, razem coś upichcimy ok?
-No..ok
Wyjęłam z lodówki co było, kurczaka, paprykę, Max obierał ziemniaki, ja smażyłam kurczaka i paprykę, Z sałaty i pomidora zrobiłam sałatkę i wlałam sos z paczki..
-No nieźle to wygląda jak myślisz Nicole?
-No nawet smacznie, to siadaj zjemy, później odgrzeje ojcu
Gdy zjedliśmy Max pozmywał.
-Dzięki ci za wszystko, ty mnie trzymasz przy życiu..
-Nie mów tak, a ojciec?
-To prawda, ojciec to przeżywa, ale inaczej niż ja. Czasami wydaje mi się, że wie o czymś o czym ja nie wiem do tej pory.
-Zapytaj go
-Zrobię to jak przyjdzie..
-Dobra, może teraz przejdziemy się do chłopaków? Pewno siedzą w skateparku.
-Jasne skocze tylko po sweter ( SWETER ).
-Możemy iść
Szliśmy powoli, prawie całą drogę milczeliśmy.
-Hej chłopaki
-Siam Maxiu, dawno cię tu nie widzieliśmy.
-Oj wiecie czemu...
-Jasne, już się nie wtrącam. Jak tam się trzymasz, Nicole?
-Powiedzmy, że Max trzyma mnie przy życiu..
-Będzie dobrze
Mówiąc to, wszyscy się do mnie przytulili, a Max mnie objął...
-Słuchajcie jutro nie będę mogła do was przyjść, jest pogrzeb.
-Spoko rozumiemy, bo idziemy z tobą.
-Nie.. nie musicie serio.. dam sobie radę..
-Nie ma mowy idziemy z tobą, nie chłopaki?
-Jasne!
-Dzięki wam, serio, przy was mogę o tym wszystkim zapomnieć, ale chyba już będę musieć wracać, ojciec pewno już jest muszę dać mu obiad, rozumiecie..
-Jasne to nara.. Max cię pewno odprowadzi nie??
-No pewnie, chodźmy.
-Dzięki jeszcze raz, nara
W drodze do domu Max i ja szliśmy przytuleni, on wie co ja czuje, tylko on mnie tak rozumiał, jak nikt.
-Dzięki ci Max, muszę już iść.Czee...
Mówiąc to pocałował mnie.. a ja nie chciałam, żeby o się kiedykolwiek skończyło.. mój ojciec nas widział
-Dobranoc Nicole
-Pa Max
Weszłam do domu, tata już był
-Nicole, czy to twój chłopak?
-Nie tato, przyjaciel
-Cieszę się, że masz kogoś takiego..
-Dzięki ci tato za zrozumienie, nie jestem głodna, idę do siebie. Do jutra.
-Pa kochanie
Przypomniało mi się nagle to spotkanie z Rosalie. Postanowiłam napisać do niej sms
"Hej to ja Nicole, pamiętasz mnie? Znalazłam twój portfel, Sory, że wcześniej nie pisałam, ale mama mi umarła i chyba rozumiesz.."
Ona odpisała mi tak
"Współczuję ci, możemy się jutro spotkać, może w tym miejscu gdzie go znalazłaś?"
Na to ja
"Jutro rano nie mogę, jest pogrzeb, ale popołudniu mogę, to koło 17 w tym miejscu ok?"
Ona
"Ok, 3maj się, Ros"
Po tym dniu szybko zasnęłam....

I jak się wam podobało?? ;D



Rozdział 3

Spałam dość długo bo aż do 11. Mama mnie nie budziła, wiedziała, że jestem tym wszystkim zmęczona. Gdy wstałam poszłam do łazienki się umyć, wyprostowałam włosy. Poszłam do pokoju i ubrałam się ( SPODNIE, BLUZKA,TRAMPKI). Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Później poszłam do mamy, która pracowała w ogródku. Powiedziałam, ze idę sobie pochodzić. Chodziłam tak i chodziłam. Koło mnie przeszła jakaś dziewczyna. Wypadł jej z torebki portfel. Podniosłam go i zawołałam ją.
-Hej wypadł ci portfel
-Oh, dzięki Ci jestem Rosalie a ty?
-Nicole, miło mi
-Mi też, bardzo Ci dziękuję za ten portfel
-Nie ma za co, ważne, że go odzyskałaś.
-To ja będę już lecieć.
-Czekaj daj mi swój numer telefonu
-Dobrze.. no teraz już lecę. Cześć
-Pa
Poszłam dalej, tymi ulicami.Nikogo nie znałam, wakacje dopiero się zaczęły. Miałam ochotę się zabawić, ale rodzice mnie raczej nigdzie nie puszczą. Szłam sobie dalej i nagle zobaczyłam skatepark a tam tych chłopaków co pili  moją cole. Jak mnie zobaczyli od razu podjechali.
-Cześć Nicole! Co ty tu robisz?
-Siema, a tak sobie spacerowałam i postanowiłam wstąpić, nieźle wam idzie.
-Dzięki, patrz teraz na Adama.
-No łał Adam super to było.
-No dzięki.
-Mogę tu trochę posiedzieć i popatrzeć?
-Jasne siadaj.
Siedziałam tam chyba ze 2 godziny, dobrze się bawiłam, ale trzeba było wracać do domu. Chłopcy mnie odprowadzili, bo było niedaleko.
-No to nara
-No pa
Poszłam do domu. Zobaczyłam mamę leżącą na ziemi. Szybko zawołałam tatę i podbiegłam do niej. Zadzwoniłam po karetkę.. Przyjechała dość szybko, chłopacy nawet nie zdążyli odjechać i widzieli to całe zamieszanie. Wypytywali mnie co się stało. Nie znałam ich wszystkich aż tak dobrze. Ale jeden powiedział, żę może jechać ze mną do szpitala jeśli chcę. Zgodziłam się, reszta pojechała do domu...
Na korytarzu szpitalnym siedzieliśmy ze 2 godziny..Nawet nie wiedziałam jak ma na imię ten chłopak.
-Hej siedzimy tutaj już tak długo, może napiłabyś się czegoś, bo właśnie miałem iść coś kupić?
-Napiłabym się herbaty.
-A zjesz coś?
-Nie jestem głodna, wystarczy ta herbata.
-Dobrze to ja zaraz wróce
Czekałam tam na niego i jednocześnie na tatę, który był przy mamie bo jest lekarzem.
-Hej już wróciłem, a tak w ogóle to jestem  Max a ty ?
-Nicole, dzięki za herbate
-Masz tu jeszcze batonika
-Heh dzięki miała być tylko herbata..
-Jak nie zjesz to ja mogę
-Zjem, zjem dzięki za wszystko.
Nagle z pokoju mamy wyszedł tata.
-Córciu jesteś tu, słuchaj mamę teraz operują
-Ale co się stało, kiedy to się skończy?!
-Nie wiem córeczko, posłuchaj idź do domu to nie daleko kolega cię może odprowadzić. Prawda?
-Yyy.. tak oczywiście.
-Nie tato, ja tu zostanę, powiedz za ile się skończy ta operacja.
-Trwa już jakieś 1,5 godziny, nie wiem myślę, że za godzinę będzie już po.
Rozpłakałam się.
-Tato, czy mama umrze?
-Nie pozwolę na to córeczko
Przytuliłam się do taty, chociaż nigdy tego nie robiłam. Sądziłam, że jest zły, cały czas siedzi w pracy a dla mnie nie ma czasu, teraz to się zmieniło..
-Nicole, ja muszę wracać
-Dobrze tato ja tu posiedzę, może jednak coś zjemy co Max?
-Jasne chodź ja stawiam..
Usiedliśmy sobie na dworze, ja zamówiłam frytki, a Max  pizze. Później wróciliśmy do szpitala. Tata czekał na mnie na korytarzu. Miał smutną minę.
-Nicole muszę ci coś powiedzieć....

No i jak??
Mam nadzieję, że się podobało ;D

Rozdział 2

Dojechaliśmy. Nie widziałam wcześniej domu w którym miałam zamieszkać, ale jak go zobaczyłam to mi się nawet spodobał( DOM). Wysiedliśmy z samochodu, tata z mamą poszli zanieść torby do domu, a Amanda pobiegła na tył domu, bo była tam piaskownica. Ja stanęłam na przeciwko domu i zaczęłam się w niego wpatrywać. Im dłużej na niego patrzyłam, bardziej mi się podobał. Popatrzyłam w to okno nad głównym wejściem, podobno miał być to mój pokój. Poszłam usiąść sobie na trawie, nagle mama zaczęła mnie wołać.
-Nicole! Chodź tu szybko. Chcemy pokazać ci twój pokój.
-Już idę mamo.
Szłam za mamą po schodach mój pokój znajdował się pomiędzy pokojem Amandy a sypialnią rodziców.
-Twoje torby są już w pokoju, ciężarówka z meblami przyjedzie koło 15.
-Dobrze mamo
Postanowiłam, że nie wejdę do niego póki nie przyjedzie ciężarówka z meblami. Zeszłam więc na dół do kuchni  (KUCHNIA). Napiłam się soku i nagle zobaczyłam z okna jakichś chłopców stojących pod moim nowym domem. Wyszłam z domu i usiadłam na trawie. Oni się ciągle na mnie gapili. W końcu jeden z nich do mnie podszedł.
-Hej jestem Adam, słuchaj mam do ciebie z kolegami taką prośbe.
-Siema, jestem Nicole. No mów co to za prośba
-Dałabyś nam się czegoś napić??
-Jasne, nie ma sprawy, poczekajcie zaraz wam przyniosę. Powiedz tylko ilu was jest.
-Sześćiu
-Ok, zaraz wrócę.
Poszłam do domu po cole.
-Hej córciu dla kogo ty tyle lejesz tej coli?
-Dla kolegów...
-Już zdążyłaś kogoś poznać?
-Tak, stoją przed domem.
-Ci na rowerach?
-Tak mamo to się nazywa bmx.
-Aha, no nalej im to picie i przyjdź bo za pół godziny przyjedzie ciężarówka z meblami.
-Jasne mamo..
Nalałam sześć coli i poszłam na dwór.
-O dzięki ci bardzo, będziemy ci dłużni.
Wypili, podziękowali i pojechali. Akurat przyjechała ciężarówka. Poszłam po mamę.
-Mamo, ciężarówka przyjechała
-Dobrze córciu już idę
Wszystkie meble były już wypakowane, i poustawiane w pokojach został tylko mój. Meble stały przed moim pokojem, został ze mną jeden pan który je przywiózł i miał mi pomóc poukładać. Nad pokojem pracowaliśmy jakieś 4 godziny. Z efektu końcowego byłam bardzo zadowolona (MÓJ POKÓJ).
Mama zawołała mnie na kolacje, zjadłam szybko i poszłam do łazienki się wykąpać( ŁAZIENKA). Weszłam na chwilę na komputer sprawdzić pocztę. Zobaczyłam nagle z okna stojącego jednego chłopaka, patrzył się, bo u mnie tylko jeszcze się świeciło. Zgasiłam szybko światło, a on wtedy pojechał. Myślałam trochę o tym, ale szybko zasnęłam...

Może dodam jeszcze dzisiaj 3 rozdział ;D
Piszcie proszę w komentarzach czy wam się podoba :*






    Rozdział 1

    22.Czerwca tego dnia Nicole (NICOLE) wraz z rodzicami i siostrą przeprowadziła się do L.A.  Dziewczyna nie była z tego zadowolona. Nicole jest w sobie zamknięta, nie ma zbyt wielu znajomych, ma 16 lat i jest typem buntowniczki. Jej siostra Amanda ma 10 lat.
    -Nicole, jesteś już spakowana?
    -Tak mamo.
    -To weź swoje torby i zanieś do auta.
    -Zaraz, muszę się tylko ubrać ( LINK, LINK, LINK
    Nicole ubrała się i zaniosła torby do auta, później poszła na śniadanie.
    -Kochanie, chyba musimy już jechać.
    -Tak, idę tylko sprawdzić coś w aucie i zaraz ruszamy. Wy szybko dokończcie śniadanie.
    Tata dał mamie całusa w czoło a mi popsuł fryzurę. Mama spakowała talerze po śniadaniu i wsadziła je do torby.
    -Chodź kochanie, jedziemy
    -Idę mamo...
    Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy...

    Pierwszy krótki, ale postaram się aby drugi był długi
    ;D

    Hej

    Za niedługo dodam pierwszy rozdział opowiadania ;D