-Laura mam ci coś do powiedzenia.
-Co?
-Jutro jedziesz do ciotki na wieś do końca wakacji.
-Chyba sobie żartujesz.
-Wyjeżdżamy właściwie dzisiaj wieczorem by zdążyć na rano, także się spakuj. O 8 wyjedziemy.
-Ale mamo!
Nic nie powiedziała tylko wyszła, miałam ochotę walnąć głową o ścianę, lub skoczyć z mostu. Nawet nie rozpakowałam się od powrotu z morza więc nie było pakowania. Wrzuciłam torby i wsiadłam do auta. Pomyślałam sobie, że dziś jest 12 sierpień. Za 3 dni mój ojciec miał wziąć ślub. Byłam podłamana, że moja matka wywozi mnie tam specjalnie, zdala od domu bym nie mogła przypadkiem wrócić. Po przyjeździe zostawiła mnie pod drzwiami i odjechała nawet się nie przywitając. Weszłam powoli po skrzypiących schodach i zapukałam do środka, Nikt nie otwierał pomyślałam, że nie ma jej w domu więc postanowiłam rozejrzeć się trochę. Zobaczyłam nie daleko stadninę koni. Nie przepadałam za tym ale konie jako zwierzęta lubiłam. Weszłam do środka i zobaczyłam wiele koni, I chociaż zapach nie był najciekawszy to w oczy rzucił mi się piękny brązowy koń. Podeszłam do niego i pogłaskałam. Po chwili podszedł do mnie starszy pan i zapytał czego chcę. Odpowiedziałam mu o ciotce i jak tu dotarłam, on odparł, że jest bliskim znajomym cioci i ona często tu przebywa, powiedział, że jest u niego w pokoju i pójdzie ją zawołać. Ciocie widziałam może raz, dwa razy w życiu, ale tego okresu na pewno nie pamiętam. W oczekiwaniu na przyjście cioci zaczęłam obserwować jeżdżących na koniach. Zaczęło mi się to podobać. W końcu przyszła ciocia, przywitałyśmy się i pojechałyśmy do domu, bardzo się ucieszyła, ja mniej. Zapytałam czy jest tu jakieś miasto, odparła, że tak i możemy tam pojechać. Mimo, że była to wieś było tu parę sklepów. Ciocia zajechała do stacji benzynowej a ja zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś interesującego. Zobaczyłam grupkę chłopców i dziewczyn jeżdżących na desce. Jeden tak cholernie przypominał Maćka... Ciocia wróciła i pojechałyśmy dalej. Sklepów było mało więc szybko je obeszłam. Kupiłam sobie jedynie nową bandamkę i bluzkę. Przy dziele z deskami zauważyłam ta samą grupkę co przedtem, rozglądali się po sklepie jakby byli złodziejami. Jednak myliłam się, jeden z nich kupił picie. Ciocia miała zamiar zrobić jakieś większe zakupy więc poszłam sobie na dwór. Przyglądałam się jak jeżdżą, pomyślałam, że fajnie byłoby też spróbować, ale to może kiedyś. Ciocia wróciła i pojechałyśmy do domu, wieczorem zrobiłyśmy razem kolację i obejrzałyśmy jakąś komedię romantyczną, opowiedziałam jej o wszystkim co się stało, była tym zainteresowana nie to co moja matka. Powiedziałam, że nasi rodzice biorą za 3 dni ślub a ja jestem tu na jakiejś wsi, bezbronna...
No i jest kolejny ;)
Od dzisiaj wakacje, nie wiem czy się cieszyć czy nie, jedyna fajna rzecz która się dzisiaj zdarzyła to, że taki ładny skejcik mieszka nie daleko nas ;)
Mimo wszystko będę tęsknić za szkołą i nie tylko i pomyśleć, że jeszcze tam tylko rok...potem komers, wcześniej testy nie wiem jak ogarnę, na razie muszę się wyspać, i odreagować.
Trzymajcie się i udanych wakacji, pzdr;*