Powered By Blogger

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Rozdział 21

Obudził mnie śpiew ptaków i słońce.
-Hej, wyspałaś się?-odparł cicho Max?
Nie kontaktowałam jeszcze za dobrze. -Yy..tak.
-Twoje ubrania już wyschły, są na krześle, jedynie koszulkę masz trochę brudną więc dam ci jakąś swoją. Szczoteczka do zębów czeka na ciebie w łazience, masz też czysty ręcznik, jeśli chcesz możesz pożyczyć kosmetyki matki a gdy już się doprowadzisz do stanu normalności zapraszam na śniadanie.-powiedział to tak szybko, że nie wiele zapamiętałam.
Nie miałam w ogólne ochoty dźwigać się z łóżka. Ale jednak kiedyś trzeba było to zrobić. Ubrałam się i ogarnęłam twarz. Zeszłam na dół na śniadanie.
Był tam pokaźny talerz kanapek i ciepła herbata, szybko wzięłam się za jedzenie bo byłam bardzo głodna. Po chwili zauważyłam kartkę na której pisało 'jetem z tyłu domu, max ; *'
Gdy zjadłam poszłam tam. Ogród był ogromny, a pośrodku stał  duży basen. Max przesadzał jakieś drzewka.

-Hej.-odparłam
-No hej , jak tam ?
-W porządku , dzięki będę się już zbierać do domu.
-Możesz zostać jeśli chcesz.
-Nie dzięki , i tak już sprawiłam dużo kłopotu..
-Nie prawda, jeśli chodzi o mnie to żadnego.
-Mimo wszystko bardzo ci dziękuję.
-Może cię podwieźć?
-Nie ma takiej potrzeby, to na razie.
-Spotkamy się jeszcze?
-Mam nadzieję...

Wróciłam do domu babci, było ok.12:30 czyli ślub albo trwał albo się już skończył.
-No cześć kochanie jak było?
-Hej, w porządku a u ciebie ?
-A też, wiesz byłam na randce..
-Serio ? Z kim ?
-Z tym panem ze stajni, bardzo go lubie..
-No się cieszę, za ile będzie obiad?
-Za jakieś pół godziny.
-Świetnie, to pójdę do siebie.
W pokoju usiadłam przy łóżku i zaczęłam myśleć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz